Niektóre kobiety nie używają podkładu, inne nie stosują cieni do powiek, błyszczyku lub szminki, ale pokuszę się o stwierdzenie że 99% znanych mi dziewczyn używa tuszu do rzęs. Nic tak diametralnie nie zmienia mojego wyglądu jak chociażby jedno pociągnięcie. Dlatego dzisiaj zapraszam na recenzje tuszu Volume Vertige z firmy Yves Roche.
Całkiem niedawno szukając gwiazdkowych prezentów zajrzałam do jednego z salonów i skusiłam się na ten tusz. Ze mnie jest taka mała sroka, wiec od razu spodobało mi się bardzo ładne i błyszczące opakowanie :-)
Szczoteczka jest średniej wielkości sylikonowa, węższa na środku. Bardzo ładnie nabiera tusz, nie za dużo nie za mało, w sam raz. Moje rzęsy z natury są dość krótkie, ale za to całkiem gęste. Jestem realistką i wiem że tusz nie sprawi, że trzepotanie moimi rzęsami spowoduje zachwyt wszystkich dookoła. Oczekuje za to nieposklejanych i podkreślonych rzęs, i taki efekt bez problemu uzyskujemy.
Utrzymuje się cały dzień prawie w niezmiennej formie. Tusz w ogóle się nie osypuje, zapach produktu jest dla mnie zupełnie nie wyczuwalny - to duży plus nie raz już trafiłam na tusze o fatalnym zapachu. Nie sprawia dużych trudności podczas demakijażu (stosuje dwufazowy płyn do demakijażu z firmy Ziaja). Ogólne wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Idealny do codziennego makijażu, który ma przetrwać cały dzień.
Smieszną ma szczoteczkę. Super, ze się bez problemowo utrzymuje na rzęsach,
OdpowiedzUsuńA cena? :)
OdpowiedzUsuńW regularnej cenie to wydatek około 60 zł, często występuje w promocji - 30%.
UsuńPozdrawiam :-)
Z tuszów YR miałam sexy pulp, a ten tez wyglada ciekawie.
OdpowiedzUsuńMam go od kilku dni i jestem zachwycona
OdpowiedzUsuńpozdrawiam