Firmę Kalos znam przede wszystkim z maseczki z proteinami mlecznymi Latte, dlatego z pewnością sięgnęłam po jej siostrę Kallos Silk.
Maseczka przeznaczona jest do włosów suchych i zniszczonych. Zawiera w sobie wyciąg z oleju oliwkowego oraz białego jedwabiu. Ogromne opakowanie w ostrym różowym kolorze mieści aż 1000 ml produktu. Nawet w przepadku moich dość długich włosów oznacza kilka miesięcy stosowania.
Konsystencja jest gęsta dokładnie taka jaką lubię w maskach łatwo się aplikuje i nie spływa z włosów. Zapach zupełnie inny niż w Latte, sztuczny taki charakterystyczny dla kremów do twarzy.
Nie jest drażniący i nie utrzymuje się na włosach. Aplikuje na włosy od wysokości ucha aż po same końce na około 15 minut. Po spłukaniu można zauważyć ze włosy są wygładzane i dużo łatwiej je rozczesać. Po kilku zastosowaniach zauważyłam ze włosy mniej się puszą i stały się bardziej sypkie.
To dobra odżywka w świetnej cenie - warto spróbować.
To dobra odżywka w świetnej cenie - warto spróbować.
Sypie włosy? Uwielbiam taki efekt :) Muszę kiedyś wypróbować tę maskę. Z Kallosa mam tą budyniową Crema al latte ;)
OdpowiedzUsuńNie polecam do dłuższego stosowania. Przez pierwsze 3 użycia było ok ( w odstepie tygodnia), po tym czasie włosy zaczęły robić się nie do opanowania, końcówki przesuszone, a u nasady włosa przetłuszczone. Jednorazowy efekt jak najbardziej ok, ale nie polecam do regeneracji. Po tej masce musiałam udać się do fryzjera na prawdziwą regenerację. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń