Od pewnego czasu jakoś nie mogę sobie poradzić z moimi włosami. Stały się strasznie niesforne, a nowe wyrastające włosy (baby hair) porostu żyją własnym szalonym życiem. Bardzo się ciesze że rosną, ale mam już dość tych sterczących antenek rozwianych na wszystkie strony. Postanowiłam je nieco obciążyć i zobaczyć czy to w ogóle przyniesie jakąś poprawę. Poza tym kiedyś stosowałam Vatikę i byłam bardzo zadowolona z tych lidyjskich olejków. Tym razem zdecydowałam się na coś innego czyli Dabur Amla Gold olejek do włosów. Jego głównym składnikiem jest olej z owoców liściokwiatu garbnikowego popularnie zwany amlą. To bardzo popularny składnik w Indyjskiej kuchni oraz w medycynie naturalnej, ale nie tylko ma on bardzo szerokie zastosowanie przemyśle kosmetycznym. Olejek z tych owoców wykazuje bardzo pozytywny wpływ na włosy:
- redukuje wypadanie
- działa przeciwłupieżowo
- nadaje włosom blask
- zapobiega przedwczesnemu siwieniu
Ale to nie wszystko produkt ma w swoim składzie kilka innych cennych olejków:
- olej canola - (ten zaintrygował mnie najbardziej bo spotkałam się zanim pierwszy raz) - zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na ich
powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu
odparowywaniu wody z powierzchni (jest to pośrednie działanie
nawilżające), przez co kondycjonuje skórę i włosy, zmiękcza i wygładza,
- olej palmowy,
- olej migdałowy,
Aplikacja:
Olejek nakładamy na włosy, wystarczy bardzo niewielka ilość, na moje dość długie i gęste włosy wystarczyły 1 łyżeczka stołowa. Podczas aplikacji warto poświecić chwile i wykonać masaż skóry głowy. Ja najwięcej produktu nakładam na końcówki. Produkt najlepiej pozostawić na 2-3 godziny, lub na całą noc. Olejek zmywa się bez większych problemów po dwukrotnym nałożeniu szamponu.
Efekty:
Po kilku tygodniach stosowania włosy nabrały blasku i ten efekt zauważalny jest najszybciej. Włosy są gładsze lepiej się układają, są dociążone nieco mniej się puszą. Sądzę że takim produktom należy dać czas, myślę że po kilku miesiącach będzie jeszcze lepiej. Kluczem do zadowalających efektów jest regularność stosowania.
Opakowanie to plastikowa przeźroczysta butelka z zakrętką należy sie pilnować aby nie wylać całej zawartości - przydał by się jakiś dozownik.
Zapach olejku jest ziołowy niezbyt intensywny i słabo wyczuwalny na włosach.
Za olejek zapłaciłam 18 zł,, jest niezwykle wydajny wystarczy na około 3-4 miesiące regularnego stosowania.
oo, ostatnio jestem miłośniczką wszelkich olejów, skoro daje takie efekty to bym go wypróbowała, już nie mogę patrzeć na moje wiecznie nastroszone włosy..
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam, za niewielką cenę mamy bardzo dobry efekt.
UsuńEhh ;/ mi ostatnio coś nie chce się nakładać olei na włosy.. jesienią i zimą przychodzi mi to jakoś łatwiej .
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że nakładanie mazideł na włosy to dla mnie forma falasku ;-)
UsuńZ tego co pamiętam to wysoko w składzie jest parafina... Chociaż mogę się mylić
OdpowiedzUsuńZgadza się zawiera parafinę, która moim włoskom bardzo służy. Wystrzegam się jej jak ognia w kosmetykach do twarzy, bo mam dużą tendencje do zapychania :-(
OdpowiedzUsuńW sumie parafina nakładana na długość włosów, daje fajne efekty, jednak u mnie nie sprawdza się nakładana w okolice skóry głowy. Co do parafiny i twarzy mam podobne odczucia ;D Kończy się to wielką twarzową masakrą ;D
UsuńNa początku mojego włosomaniactwa wpadłam w tzw. "pułapkę" i kupowałam te wszystkie różne dobrodziejstwa azjatyckie. Miałam Hennarę, Sesę, olej migdałowy oraz Amlę zwykłą (nie Gold). Wszystkie spisywały się świetnie, ale pewnego dnia przestały służyć moim włosom, gdyż zioła je wysuszały. Amla za to je perfekcyjnie wygładzała. Nie kupiłam jej ponownie, gdyż włosy po jej użyciu były zbyt "ulizane" :) Ciekawi mnie jak wyglądają po Amli Gold. Szkoda, że nie dałaś zdjęć "przed" i "po" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego dnia,
rzetelne-recenzje.blogspot.pl
Ten olejek do włosów kusi mnie już od dłuższego czasu ;-)
OdpowiedzUsuń